Jest 16
listopada 2015 roku. Za oknami plucha. Zwyczajny poniedziałek dzięki dr Kamili Bialik stał się nadzwyczajny. Poprowadzeni "za rękę" przez panią doktor ku nowemu wymiarowi sztuki, postanowiliśmy w niecodzienny sposób spędzić poniedziałkowy wieczór. Za drzwiami Olsztyńskiego Teatru Lalek czas stanął w miejscu. Grono ludzi, w tym także
my - studenci polonistyki - z zapartym tchem śledzimy losy pewnego Żyda… Trwa
spektakl pt. ,,Sklepy cynamonowe”.
Kilka słów o
powieści.
W naszej
literaturze Bruno Schulz, podobnie jak Witold Gombrowicz, był kontynuatorem
nowatorskich tendencji prozy europejskiej. Schulz ukazał w fantastycznej,
odrealnionej wizji własne miasto, mieszczańskie środowisko i bankrutującego
ojca, jako klęskę świata, w którym wzrastał. Jest to jednocześnie klęska
tradycyjnych reguł i wartości. Gombrowicz, posługując się groteską, demaskował
utarte schematy i stereotypy. Wykorzystywał również mechanizmy decydujące o
istocie stosunków międzynarodowych.
Trudny
temat. Trudny zarówno pod względem wykonania, jak i odbioru. Abstrakcyjny, jak
gdyby nieuchwytny. Możliwy do zrealizowania chyba jedynie w formie opartej na
teatrze cieni. Czy jednak podoła on tak trudnemu zadaniu?
Zdania na
temat samego spektaklu (który nota bene zdobył Nagrodę Główną Festiwalu w
Rybniku) są podzielone. Jedni zafascynowani niezwykłymi efektami świetlnymi, z
przymrużeniem oka traktują niedociągnięcia ze strony aktorów. Inni wychodzą ze
spektaklu nieco rozczarowani. Jednak zarówno jedni, jak i drudzy zgodnie
przyznają -muzyka była piękna. Grający na klarnecie Michał Górczyński, (przypadkowa zbieżność nazwisk) absolwent Warszawskiej Akademii Muzycznej,
wprost zahipnotyzował widzów swymi utworami. Przy pomocy instrumentu stworzył nastrój, oddał tragizm i delikatność tematu. Wzruszył do łez.
Czy jednak
teatr cieni ma być oparty głównie na muzyce? To już odrębny temat.
Myślę, że
mimo wszystko warto było wyciągnąć rękę w stronę tak pięknej historii, wyjść na
spotkanie ojczystej sztuce. Cienie niepokoją, wzruszają, pobudzają wyobraźnię, a także czasem wyłączone w szarej codzienności wrażliwość i empatię, budzą strach, lęk
przed przeszłością, przyszłością i… teraźniejszością.
,,Ascetyczny spokój, którego pustkę wypełniają wspomnienia, marzenia,
rozsypane historie głównego bohatera.
Strzępki minionych lat, Uri z dzieciństwa, majaki, zapachy, złudzenia… Wszystko
zamknięte w zamazanych obrazach- wypisanych, wyrysowanych, wybazgranych z
życia. Życia zawieszonego w czasie i przestrzeni. Życia zastygłego między
wczoraj i dziś, między jawą i snem, między światłem i cieniem…”
~red. Agata Górczyńska
~korekta: Alicja Sławińska
~fot. Olsztyński Teatr Lalek